Nie tak dawno pisałam o małych biustach, o ich zaletach i wadach (rzecz jasna nie realnych a tych wymyślonych przez ich właścicielki), o najlepszej dla nich bieliźnie, o tym, jak nieco je powiększyć dobierając odpowiedni model stanika. W tym tygodniu kolej na biusty duże i ich problemy.
Duże piersi to dla jednych spełnienie marzeń, dla innych prawdziwa udręka. Panie z pierwszej grupy z dumą noszą mocno wycięte, odsłaniające ich walory bluzki i z radością przyjmują wszystkie męskie spojrzenia rzucane w kierunku ich dekoltu. Panie z grupy drugiej skarżą się – na te same gorące męskie spojrzenia, na problemy z kupnem bluzek i biustonoszy. Prawda, jak to zwykle bywa, leży po środku.O tym, że duże piersi kochają i kobiety, i ich mężczyźni, świadczy choćby pokaźna ilość operacji plastycznych, których celem jest zamiana np. skromnego B na znacznie obfitsze D.
Zapewne niejedna z pań miała okazję obejrzeć amerykański program ”Piękna jak łabędź”, który przygaszone, niepozorne i niepewne siebie kaczątka zamieniał w królowe wybiegów i przodowniczki życia towarzyskiego. Nie wiem czy to kwestia amerykańskiego sposobu myślenia i amerykańskich wzorców urody, ale występujący w programie chirurdzy-eksperci wszystkim uczestniczkom operowali piersi na większe. Czy było to konieczne i faktycznie dawało lepszy efekt, mam wątpliwości. Faktem jednak jest, że duży biust traktowany jest jako erotyczny wabik, bo zwraca uwagę, przyciąga spojrzenia, czyni kobietę „zauważalną”. Sprawa ta ma jednak dwie strony. Kobiety, które nie lubią być na świeczniku, które pragną przemknąć niezauważalnie czy to korytarzem w pracy czy chodnikiem w drodze do domu, często chciałyby, by ich balast zniknął. Jak się to kończy? Niezbyt szczęśliwie, bo zakładaniem maskujących, mało kobiecych ubrań i przygarbioną sylwetką, która – wbrew pozorom – nie tylko nie ukryje biustu, ale, co gorsza, doda kilogramów i negatywnie wpłynie na naszą postawę.
Mimowolne przyciąganie męskich spojrzeń to jednak nie jedyny problem biuściastych pań. Głównymi argumentami, jakie wysuwają one przeciwko swoim dużym piersiom, są trudności z kupnem bluzek, zwłaszcza tych zapinanych na guziki, żakietów i biustonoszy, dyskomfort odczuwany podczas uprawiania sportu oraz dużo bardziej widoczne aniżeli w przypadku małych i średnich piersi efekty działania siły ciążenia.
Na forach internetowych pełno pań narzekających na producentów bielizny, dla których rozmiar miseczki kończy się na D. Moim zdaniem jest w tym odrobina przesady, bo coraz więcej polskich firm bieliźniarskich ma w swym asortymencie miseczki nie tylko do D, ale i do K, a problem w gruncie rzeczy tyczy nie tyle braku dużych biustonoszy co ich dość wysokich cen. O ile bowiem staniczek mieszczący się w najpopularniejszej rozmiarówce można dostać już za kilkadziesiąt złotych (popularne polskie marki), o tyle zaopatrzenie się w biustonosz z literką np. G i obwodem 60 w osiedlowym sklepiku zazwyczaj graniczy z cudem.
Na zakończenie kilka słów pociechy dla niezadowolonych ze swych walorów pań. Drogie biuściaste, pamiętajcie, że sile ciążenia można skutecznie przeciwdziałać, a biust i sylwetkę ładnie wymodelować, jeśli tylko ma się odpowiednio dobrany stanik (zob. wpis jak dobrać rozmiar stanika). Jeśli rozmiar waszego biustu tak strasznie was przeraża, można skorzystać z minimizera – stanika, który zmniejsza rozmiar piersi o rozmiar, a w skrajnych przypadkach – z operacji plastycznej. Wreszcie, to nieprawda, że na biuściaste panie nie ma staników, a jeśli już są to zazwyczaj brzydkie bądź nudne.
Drogie małobiuściaste i dużobiuściaste, pamiętajcie, że tak naprawdę nie jest ważne to, jaki mamy biust, ale to, co potrafimy z nim zrobić. A dzięki odpowiednim stanikom możemy naprawdę dużo!